Koniec roku i początek nowego to czas, gdy tworzymy Wielkie Plany. Jakoś tak magicznie bardzo chcemy, aby wszystko czego nie zrobiliśmy właśnie w nowym roku się zadziało, a do tego kilka zupełni nowych pomysłów no i finalnie robi się bardzo długa lista życzeń nie do końca możliwych do realizacji.
Jadę sobie popołudniu autem, a właściwie stoję w korku i słucham mojego ulubionego radia. Redaktor liczy skrupulatnie długie weekendy czekające nas w 2023 roku. Proponuje, kiedy najlepiej wziąć urlop, żeby mieć jak najwięcej wolnego. To pewnie rzeczywistość większości z nas – od końca roku zastanawiamy się jak poplanować urlop i aktywności marzeń, a czasami konieczności, które będziemy realizować w kolejnym roku.
Zaczynamy więc planowanie i każdy chce to zrobić tak, żeby było skutecznie.
Od czego w takim razie najlepiej rozpocząć? Od ustalenia tego, co nas czeka w nowym roku – czy wydarzy się coś, co wynika z planu „społecznego” jak planowane uroczystości czy zdarzenia, na które poświęcimy jakiś nie do końca jeszcze określony czas. Takie wydarzenia to na przykład wesela, chrzciny, komunie, rocznice („okrągłe” urodziny), itp. Niektóre terminy zależą od nas, inne mamy narzucone przez naszych bliskich, warto jedne i drugie wpisać w kalendarz, póki co tak „na brudno”, ołówkiem. To będą pewne wydarzenia „nieruszalne”.
Kolejne bardzo ważne są terminy urlopów, czyli większej ilości wolnych dni, gdy wyjedziemy gdzieś, aby oderwać się od rzeczywistości i faktycznie odpocząć. Klasycznie myślimy o lecie, ale przecież aby pobyć w ciepłym klimacie, nie musimy czekać na polskie lato, możemy mieć lato o każdej porze roku, i nie zawsze oznacza to furę pieniędzy. Jeśli macie ochotę na ciepłe plaże w środku zimy, poszukajcie, jak możecie zrealizować swoje marzenie zgodnie ze swoimi możliwościami finansowymi, bo można podróżować za każdą cenę. A gdy jeszcze mamy perspektywę czasową, możemy się do takiej ekskursji przygotować także finansowo. Jest spora grupa ludzi, którzy wcale nie marzą o urlopie w czasie letnim, czyli jest w czym wybierać i warto to zrobić świadomie, z dużym zrozumieniem swoich potrzeb. To co ważne z perspektywy planowania, to ustalenie, gdzie chcemy spędzić urlop, jak długo i z kim oraz czego potrzebujemy (wszelkie zasoby, które mamy zgromadzić, aby zrealizować ten plan). Wypiszmy zatem wszystkie kroki działania i ustalmy, kiedy każdy z nich ma być zrealizowany, aby cały plan się powiódł. A następnie realizujemy każdy etap i sprawdzamy czy osiągamy pożądane rezultaty i zbliżamy się w sposób kontrolowany do celu, czyli wyjazdu na upragniony urlop. Jeśli to, co opisuję kojarzy się Wam z cyklem PDCA, to jest to bardzo trafne skojarzenie (po więcej odsyłam do serii artykułów na blogu).
Oczywiście część z nas lubi wyjazdy na „spontanie”, i to jest super, ale to również wymaga pewnego przemyślenia. Korzystanie z last minute jednak oznacza, że masz przynajmniej czas i jakieś fundusze. To jasno pokazuje, że nawet „spontan” niekoniecznie jest w pełni spontaniczny…
Na tym etapie mamy w kalendarzu zaplanowane dłuższe wyjazdy i ważne wydarzenia. A teraz przyglądnijmy się różnym obowiązkom, które nas czekają w kolejnym roku, a które też będą wpływać na nasze samopoczucie i ilość wolnego czasu. Takim elementem może być jakiś kurs specjalistyczny, studia podyplomowe, praktyka jogi. Te zajęcia to przeważnie popołudnia lub weekendy. Bardzo często nie planujemy ich w sposób uważny a potem wpadamy w szał aktywności i biegamy z pracy na jogę a z jogi na basen, a potem mamy zjazd na studiach i kurs garncarstwa, i w końcu nie wiemy czy mamy czas na oddech… Niestety sami sobie tak ustawiamy różne zajęcia, niekoniecznie zastanawiając się nad tym, czy znajdziemy czas na leżenie i „nicnierobienie”, na spokojne „niedziałanie”, na te wszystkie bardzo ważne momenty zatrzymywania się i skupiania na tym co czujmy tu i teraz. Nie pakujmy sobie w kalendarzu każdego dnia zajęć dodatkowych, bo zabraknie czasu dla siebie. Jeśli każde popołudnie czy każdy weekend zapełnimy różnymi planami działania, to kiedy pójdziemy na spacer? Kiedy do kina czy teatru? Kiedy posiedzimy w ogrodzie z książką? Zbyt dużo zaplanowanych aktywności to w efekcie przeciążenie i niezrealizowane plany, to lubi niestety przeradzać się we frustrację i obwinianie siebie.
Nadchodzi kolejne 12 miesięcy a potem będzie kolejne 12 miesięcy, więc zdążymy zrealizować swoje pomysły. Ważne, żebyśmy mieli czas na ich świadome przeżywanie, gdy już się wydarzą i w pełni zanurzali się w nich, na bycie w tych momentach w dużej uważności i zaangażowaniu, bo to ma głęboki sens i daje wiele radości i spełnienia.
W trakcie planowania roku, miesiąca, tygodnia czy dnia, pamiętajmy, aby nie biec a delektować się każdym krokiem. Tylko wówczas to co będziemy realizować stanie się ważne i będziemy w pełni świadomy, że to faktycznie „jest moje”. Zamiast presji, że nie zdążymy albo nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, pojawi się spokój i poczucie właściwego wypełnienia każdego dnia.
Aby dobrze zaplanować rok, warto przystanąć i posłuchać siebie, czego tak NAPRAWDĘ JA potrzebuję. I tego Wam bardzo serdecznie życzę w Nowym Roku!