Nowy Rok i nowe cele – jak je przeżyć efektywnie…

Mamy nowy rok. To oznacza, że ten stary zamykamy, przynajmniej finansowo, bo tak funkcjonuje biznes. Dla wielu z nas oznacza to nie tylko nowe budżety, ale także nowe cele, nie tylko te finansowe.

Jak spojrzymy na całość procesów biznesowych, to finanse są tak naprawdę efektem wszelkich wcześniejszych kroków. Warto więc pomyśleć o celach wynikający wszelkich kroków procesu. Nie oznacza to, że każdy krok to cel. Wybierajmy te, które są ważne, istotne, wpierają strategię – wizję i misję.

Jak w ogóle rozpocząć akcję „poszukiwania” celów. Ten pierwszy raz jest zawsze najtrudniejszy i warto zainwestować ten krok, bo potem już będzie na czym budować rok po roku.

Przede wszystkim nie warto ustalać tych celów samodzielnie. Najbardziej efektywna długoterminowo będzie praca zespołowa, w gronie liderów organizacji lub wszystkich pracowników (jeśli firma jest niewielką organizacją).

Zaczynamy od tego co dla firmy ważne – misja, wizja, strategia. Równocześnie patrzymy na to, co było problematyczne w ostatnim roku. Reklamacje, naprawy, błędy, niedopatrzenia. Tu mogą kryć się potencjalne cele, coś na czym nam zależy, aby w tym roku poprawić. Cele mają nam pomagać, mają nas motywować, pokazywać priorytety, staż tak ważny jest ich właściwy wybór. Często pojawia się pytanie, ile tych celów ma być. Nie ma żadnej złotej reguły i dla mnie osobiście ilość jest drugorzędna. Mają być przede wszystkim użyteczne. Wart zacząć od kilku, może 5 celów lub 7 będzie w sam raz na start.

Aby cele można było efektywnie realizować muszą zostać konkretnie opisane, i tu z pomocą przychodzi metoda SMART (można o SMART poczytać i potrenować tutaj: https://azlpsychologbiznesu.eu/produkt/skuteczne-planowanie-w-historiach-zycia-codziennego-cykl-pdca/). SMART to akronim od słów Specific (konkretny), Measurable (mierzalny), Ambitious (ambitny) lub Attractive (atrakcyjny), Realistic (realisyczny), Time bounded (osadzony w czasie). Można znaleźć wersje o trochę innym znaczeniu, zwłaszcza litery A lub R. Dla mnie bez względu na znaczenie każdego ze słów, ta metoda ma bardzo dużą wartość w budowaniu celów, bo pozwala je zoperacjonalizować. Czyli z ogólnego „bla bla bla” stają się czymś bardzo namacalnym, konkretnym i jednoznacznym. Jeśli ważna jest dla Ciebie jakość to powiedz językiem SMART co masz na myśli; przykład:

S – wyeliminowanie błędów w tekście

M – 2 błędy mniej w każdym kolejnym artykule

A – skoro teraz robisz średnio kilkanaście błędów, to może być na początek ambitny cel; jeśli okaże się, że potrafisz wyeliminować ich więcej, zawsze możesz cel „podkręcić”, żeby Cię motywował

R – jest to możliwe do zrealizowania, będzie wymagało dodatkowo 10 minut czas na każdy tekst

T – artykuły ukazują się co tydzień, czyli cel jest tygodniowy

Mając tak opisany cel zastanawiam się czy jest to dla mnie (dla nas) ok. Czy podołamy, czyli jakie zasoby będą nam potrzebne a równocześnie, czy tek cel nas motywuje do działania. Jeżeli cel jest nudny, nieatrakcyjny, nieangażujący to nie będzie w nas motywacji do działania. Uruchomi się myślenie, że jakoś się samo zrobi, i za 12 miesięcy okaże się, że upsss, jakoś „się nie zrobiło”.

I tak pracujemy cel po celu weryfikując nasze pomysły i konkretyzując cele.

Zaczynamy więc od poziomu całej organizacji po czy, aby móc praktycznie je realizować, schodzimy w dół organizacji. Taki proces nazywa się kaskadowaniem celów. Schodzimy do poziomu wydziałów, działów, grup i poszczególnych pracowników. Kaskadowanie to „tłumaczenie celu” na język jednostki organizacyjnej. Jeżeli celem jest jakość, to jak do realizacji tego celu może przyczynić się każdy z działów?

Praca bardzo ciekawa, kreatywna i już na starcie budująca zaangażowania w działanie. Praca, która może nam fantastycznie ustawić działanie na najbliższe 12 miesięcy. Warto więc zainwestować😊

Jeśli czujesz się zainspirowana/y i potrzebujesz wsparcia, bez wahania dzwoń (668 466 141) lub pisz (agnieszka@azlpsychologbiznesu.eu).

Powodzenia!

 

 

Zobacz również